29.04.2018

Jak ja lubię

Lubię liczyć pieniądze
robię to szczerze z chęcią największą
brzęczą wdzięcznie połyskują
jak skarby podmorskie dzieci piratów

Lubię układać wieże pośród chmur
słońcem muskanych
szlachetnie mieni się aż śpiewa
ta architektura
miniaturowa nierówna idealnie

Lubię rzucać te ruiny do kopert
posłużą dobrym i złym celom
to złoto i srebrników parę
w nastrój jaśniejszy lecz niejasny
wprawia w obliczu wyzwania stawia

Lubię szelest taki iryzujący
choć domku z niego nie ułożę
niestabilny byłby zbyt giętki
jak dni nie liczę noce przesypiam
tak to lubię



W nocy

Nie powiem że sen
spędza mi z powiek
wizyt taka mnogość
muszę jednak przyznać
gdy co noc wprasza do mnie się jakiś gość
mamo ja się zwyczajnie nie szanuję

Przychodził do mnie kilka razy
młodzieniec źródlanooki
prowadził w tyle miejsc
w swoje ramiona
pchnął mnie urok jego
czar pryskał raz po raz

Narcyz urodzony arogant
z sercem otwartym ze złota odlanym
choć oczy jego rozbierały mnie bez wstydu
skradł jedynie w szpalerach całusa
a policzek pozostał chłodny niewzruszony
róż tylko pędzlem mogłam nanieść
nie lubię rzeczy używanych

Pyszałek czarnowłosy
nigdy go nie lubiłam
lecz było mi błogo było mi miło
objął mnie rękoma silnymi
usta jego na swoich ustach poczułam
gdy rozpłynął się zostawiając we Francji

Mamo mamo ja ich znam
mamo mamo nie nie bądź zła
czy powinno być mi wstyd
czy te pokusy i te rozkosze
oni przecież nie pamiętają
tylko noc pęka w szwach

Oczy ze strumienia wyłowione
zgubił bazyliszek tłukąc się o skały
a ja wciąż nie znam umiaru
w szaleństwie swoim wstydzę się
przyznać że czuję
kocham i jestem kochana
szaleńczo



28.04.2018

Kręgi

Chcę spać
nie mogę
zasnąć na jawie
zmienić wymiar
czterech ścian odartych
z sensu niewiadomego

Choć szukam
znaleźć nie mogę
a Tobie wydaje się że wiesz
lepiej od tego co próbuje
dotrzeć do prawdy
nigdy wiedział nie będziesz
stojąc w miejscu
nie znaczy nic
to złudzenie

Chcę odejść
nie mogę
zostawić cienia szansy
na lepsze jutro czekam
naiwnego dziecka oczami
rozglądam się wokół
patrzę na hałas
ciszy przyglądam się uważnie
niczego nie rozumiem

Mam dwa dni
i dwadzieścia siedem godzin
na znalezienie odpowiedzi
to za mało
zostać lub nie zostać
oto moje trudne pytanie

Chcę być
nie mogę
gdy tak mnie odtrącasz
wykorzystujesz znieważasz ranisz
kruszeją kości róży pustyni

Mam już tylko dwa dni
dwadzieścia siedem godzin
nic do stracenia